WSCHÓD SMUTKU
Nastąpił...
wschód olbrzymiego Smutku
Co wyłania się wśród sztormów
fali,
Olbrzymiego - słotą jesieni
odzianego,
ulewą deszczu niespodziewanego
Pojawił się znikąd
Choć miał powody
Nie poszły mi dzisiaj wymagań
przygody
Runęły jak most
A miało być Super !!!
To chyba zmoczony zimną wodą
kuper
Humor dobry się potłukł
jak talerz do obiadu.
Co teraz będzie
Głodnieje mi pogoda ducha :-(
Czy z nią mi przyjdzie
Nastrojowa, okropna, czarna
Kostucha ?
Lecę po paliwo
By smutek pokonać
I Humor swój dobry na nowo
...przywołać
Sklejam więc talerz
co miałem do obiadu
I smutek wypędzam
Co pełno w nim jadu
Nie wychodzi mi...
A smutku w nim wiele
Szklankami Wielkimi, Silnymi-
stale w każdej chwili
mierzalnymi
Nastąpił wschód olbrzymiego
smutku
Pojawił się znikąd -
jak talerz co niespodziewanie
potłukł się do obiadu
A jadu w nim wiele
Dzisiaj moja dusza nie czuje
się
dobrze w swym ciele !!!
....Czy pokonam Smutek ?....
Wiersz napisany :1.12.2016
Autor: Blogger Mariusz K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz